Powstanie i rozwój

 

 


Powstały 25 wieków temu buddyzm szybko się rozszedł po całych Indiach. Szczególnie był popierany w III w. przed Chrystusem przez cesarza Asiokę, który panował prawie nad całymi Indiami. W wydawanych edyktach wzywał do przestrzegania nauki Buddy. W następnych stuleciach buddyzm został wyparty z Indii. Pozostawił jednak w nich niemałe ślady swego ogromnego wpływu. Buddyzm w swojej pierwotnej formie jako hinajana, czyli „mały wóz" do

 

ROZPRZESTRZENIANIE SIĘ BUDDYZMU

 

wyzwolenia, opanował Cejlon, Birmę, Tajlandię i Kampuczę. Powstały na początku ery chrześcijańskiej drugi kierunek buddyzmu, zwany mahajana, czyli

„wielki wóz" do wyzwolenia, opanował Indochiny, Indonezję, wschodni Turkiestan, Chiny, skąd dotarł do Japonii i Korei. W Japonii, w której narodową religią jest szintoizm, po drugiej wojnie światowej pięćdziesiąt procent ludności przyznało się do buddyzmu. W mahąjanie przyjęto pewne formy kultu. Buddę zaczęto uważać za boga i czcić jego relikwie oraz miejsca jego pamięci. Właśnie dzięki mahąjanie buddyzm stał się religią światową, otwartą dla wszystkich ludzi, a nie tylko dla mnichów, jak w hinajanie.

Od połowy pierwszego tysiąclecia po Chrystusie wśród zwolenników mahajany rozwijało się upodobanie do obrzędów i ceremonii, dzięki czemu powstała trzecia forma nauki buddyjskiej o wyzwoleniu, zwana mantrajana, czyli „wóz formuł magicznych" lub wadżrajana, czyli „wóz diamentowy". Wyznawcy mantrajany szukają drogi wyzwolenia głównie przez czynności magiczne, różne święcenia i świętowania, dostosowując się do kultów ludowych i przyjmując ich formy. Tak więc nauka Buddy została niejako częściowo przekształcona w jej przeciwieństwo i zbliżyła się do niektórych kierunków hinduizmu.

W VII w. ery chrześcijańskiej w Tybecie z mahajany i mantrajany rozwinął się lamaizm, z kapłanami - lamami, czyli „wyższymi", którzy zaczęli mieć również władzę świecką, na czele z dalajlamą, uważanym za aktualne wcielenie Buddy. Stworzono drobiazgowy i okazały rytuał. We wspaniałych świątyniach lamaizmu składa się niekrwawe ofiary Buddzie, bogom, a nawet demonom. Szczególną moc przynoszenia błogosławieństwa przypisuje się zaklęciom modlitewnym, dlatego ciągle są one szeptane, pisane na murach lub na paskach papieru wprawianych w ruch przez tak zwane młynki modlitewne, poruszane ręką lub mechanicznie za pomocą wody. Wprowadzanie w ruch formułek modlitewnych uważa się za zasługę religijną równą ich wypowiadaniu. Lamaizm w XVI w. pozyskał Mongołów, a później syberyjskich Buriatów i Kałmuków.

Buddyzm rozwija działalność misyjną w wielu krajach świata, również w Ameryce i w Europie. Dzięki swej aktywności misyjnej posiada tysiące wyznawców w krajach katolickich. W Polsce w końcu lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku buddyści określają swoją liczbę na pięć tysięcy wyznawców, mających swoje ośrodki w większych miastach naszego kraju.

 

Nauczanie Buddy

Wyniki swojej oceny świata Budda określił jako cztery prawdy:

- Wszystko jest na tym świecie cierpieniem: narodziny, starość, choroba, śmierć, związek z tym, kogo się nie kocha, rozłąka z tym, kogo się kocha, wszelkie formy przywiązania.

- Przyczyna cierpienia tkwi w pożądaniu pod wszystkimi jego postaciami, z żądzą istnienia włącznie. To właśnie pożądanie przy­kuwa nas do nieskończonego cyklu kolejnych wcieleń.

- Cierpienie usuwa się poprzez wyrzeczenie i zerwanie wszelkich więzów.

- Aby osiągnąć ten cel, należy przestrzegać zasad prostolinijnej moralności.

Taka moralność nazywana jest „szlachetną ośmioraką ścieżką", na którą składają się nasze:

- poglądy;

- wola;

- słowa;

- uczynki;

- sposób życia;

- wysiłki;

- myślenie;

- medytacja.

Wszystko to powinno świadczyć o całkowitej czystości i pra­wości.

Poszanowanie tych zasad prowadzi człowieka do wyzwolenia się z wszelkich więzów i pozwala mu osiągnąć nirwanę.

Buddyzm nigdy dokładnie nie określił, na czym polega nirwana. Pochodzące z sanskrytu słowo oznacza w przybliżeniu wygaśnięcie, lecz pojęcie, do którego to słowo się odnosi, nie zostało uściślone. Nie wiadomo, czy chodzi o unicestwienie, czy o doskonałe szczęś­cie. Jedynym dążeniem buddyzmu jest w każdym razie zapewnienie dostępu do nirwany poprzez zachowywanie moralności.

Nauczanie Buddy nie stara się rozstrzygnąć problemu prze­znaczenia człowieka albo początku świata. Chce być wyłącznie „utylitarne" i nie interesuje się czymś, co jest bezużyteczne dla naszego zbawienia.

Buddyzm jest więc przede wszystkim techniką przeznaczoną do opanowywania zmysłów i wyobraźni, ciała i duszy. Zmierza do poznania złudności świata po to, by od tego świata łatwiej było się oderwać.



Człowiek i jego wyzwolenie

 

Budda nie interesował się i nie zajmował problemami metafizycznymi czy abstrakcyjnymi, które nie mają bezpośredniego znaczenia praktycznego, jak to czyni np. hinduizm. Zajął się tym, co wprost determinuje świadomość i doznania człowieka, co czyni go nieszczęśliwym lub szczęśliwym. Głównym punktem zainteresowania Buddy jest człowiek i wyzwolenie go z cierpienia, ale bez pomocy Boga lub bogów.

„Spotkać można twierdzenie, że buddyzm jest religią bez Boga; odnosi się ono do mahajany, w której jednak miejsce Boga zajmuje Budda kosmiczny (...). Hinajana nie jest w ogóle religią, ale filozofią i ascezą samoudoskonalania. (...) W ogólności nie można twierdzić, że buddyzm jest ateistyczny. Sam założyciel nie rozstrzygnął sprawy Boga". On po prostu Bogiem się nie interesował i nie potrzebował Go do szczęścia człowieka. Postawę Buddy wobec Problemu Boga można uznać za agnostyczną. „Z czasem jednak buddyści ulegli naciskowi religii lokalnych i rozwinęli swoisty politeizm. Asumpt do tego dał im sam Budda. Głosząc naukę o zbawieniu, zalecał stosowanie się pod innymi względami do życiowych warunków otoczenia: należy więc czcić bóstwa miejscowe, zachowywać panujące obyczaje społeczne". Nie ma jednak w buddyzmie wiecznego i wszechmogącego Boga, stwórcy świata. Za rzeczywistość ponadczasową i pod niektórymi przynajmniej względami transcendentną uznaną może być nirwana - stan wyzwolenia człowieka od kolejnych wcieleń, z którymi łączy się cierpienie, a więc osiągnięcie niezmiennego spokoju i prawdy absolutnej.

„Buddyzm nie uznaje boga stwórcy, bo według wierzeń buddyjskich świat jest odwieczny, a zbawienie każdy osiąga sam, dzięki osobistej zasłudze i własnym wysiłkiem". Droga zbawienia w buddyzmie, czyli wyzwolenia od cierpienia prowadzi przez etap etyki, uważanej za przygoto­wanie do właściwej drogi wyzwolenia, a przede wszystkim przez medytację mistycznego pogrążania, które daje upragnioną mądrość. Buddyści mają wypełniać przepisy etyczne, aby uśmierzyć namiętności, zwłaszcza trzy główne: ślepotę, czyli niewiedzę, żądzę i nienawiść, które są przyczynami złego postępowania ludzi i tworzą niepomyślną, złą karmę, czyniąc w ten sposób konieczną nową bolesną egzystencję. W buddyzmie szczególnie podkreśla się potrzebę rezygnacji i wyrzeczenia, bezgranicznego współczucia i życzliwości wobec wszystkich istot żywych oraz tak kształtowania swojego życia, by nie sprawiać nikomu cierpienia.

„Tak przygotowany buddysta może osiągnąć totalne wyzwolenie od niewiedzy i żądzy. Przez medytację i pogrążenie może tak gruntownie przezwyciężyć namiętności i tak pogłębić wgląd w naukę buddyjską, że już w tym życiu osiągnie przedsmak zbawienia. W normalnym wypadku zbawienie osiąga się dopiero po wielokrotnych inkarnacjach i zintensyfiko­wanym pogrążeniu". Kto przejdzie wszystkie najważniejsze etapy medytacji i pogrążenia, staje się przebudzonym i oświeconym, czyli buddą. „Pierwszy etap pogrążenia uwalnia od żądzy, drugi pomaga w koncentracji ducha, który w wyniku usunięcia wszystkich treści myślowych i rozważań osiąga wewnętrzną jedność. Na trzecim etapie przezwyciężona zostaje wszelka radość i inne konkretne odczucia, zaś na czwartym zanika nawet uczucie błogości uwarunkowane przez świadomość cielesności i wewnętrzny organ zmysłowy". Wtedy buddysta osiąga niezakłócony spokój ducha.

Gdy droga wyzwolenia przez moralność, a zwłaszcza przez medytację okazała się dla szerszego ogółu mało dostępna, powstała nowa droga zbawienia przez wiarę i oddanie. Na tej drodze ludzie niezdolni do medytacji lub pogrążenia otrzymują pomoc z zewnątrz, od Buddy i wielu bodhisattwów, o ile do nich się zwracają z pełnym wiary oddaniem. Stało się to możliwe dzięki temu, że Buddzie zaczęto przypisywać przymioty boskie i oddawać mu cześć należną bogu, a obok niego uformowała się postać bodhisattwy. „Bodhisattwą jest przebudzony, który zrezygnował na razie z nirwany ślubując, że nie wejdzie w nią dopóki nie dopomoże ludziom w znalezieniu i realizowaniu drogi zbawienia". W tak pojętym buddyzmie człowiek nie jest zdany jedynie na własne siły w drodze do wyzwolenia. Otrzymuje bowiem pomoc od Buddy i bodhisattwów, gdy ich o nią prosi różnymi sposobami.

Chociaż Budda odrzucił autorytet Wed, na których opierał się braminizm, przyjął jednak z tej religii wiarę w reinkarnację, w wyzwolenie zwane moksza, i przekonanie, że uczynki dokonane w poprzednim żywocie czy żywotach wpływają na przebieg reinkarnacji, dobrze wprowadzają w lepsze istnienie, złe w gorszą egzystencję. Nie uznał także Budda za ważne podziału ludzi na kasty, które w braminizmie i hinduizmie uchodziły za istotny element społeczny.

 

Różne formy buddyzmu

Doktryna Buddy nabrała rozmaitych odcieni i było to nieunik­nione, skoro przyjmowały ją ludy tak różne jak mieszkańcy Indii, Chin, Japonii, Tybetu czy Azji Południowo-Wschodniej.

Ze względu na swoje geograficzne pochodzenie, a także na teorię reinkarnacji buddyzm wiąże się z bramińską kulturą Indii. Jednakże Hindusi, głęboko religijni i przyzwyczajeni do życia w praw­dziwej dżungli bóstw, zaledwie przez kilka stuleci zdołali znieść buddyjską doktrynę, która znakomicie obywa się bez bogów i któ­rej zbyt często towarzyszy trudne do pogodzenia z niepożytą hinduską żywotnością wyrzeczenie się świata.

Pierwotna, surowa i elitarna postać buddyzmu występuje jeszcze w Sri Lance, w Tajlandii, w Laosie, w Kambodży i w Birmie. Nosi nazwę therawada, co oznacza „nauka starszych". Jest również znana pod nazwą „mały wóz".

Na początku ery chrześcijańskiej pojawia się szersza i bardziej humanistyczna interpretacja buddyzmu, która uzupełnia pisemną tradycję nauczaniem przekazanym ustnie przez Buddę jego najwier­niejszym uczniom. Jest to „wielki wóz", czyli mahajana.

Wreszcie około VII wieku z mahajany rodzi się trzecia forma buddyzmu, tantryzm, który włącza do buddyzmu magiczne i mis­tyczne praktyki. Ten nurt jest nazywany również wadżrajaną, „wozem błyskawicy", ponieważ zakłada się, że tak szybko jak błyskawica zdoła przebyć trudną drogę ku nirwanie. Ważnym przejawem buddyzmu tantrycznego jest tybetański lamaizm.

Pragnąc zilustrować zagadnienie i pokusić się o bardzo niedo­skonałe porównanie z chrześcijaństwem, możemy stwierdzić, że tantryzm przypomina swoim mistycyzmem prawosławie, „wielki wóz" przypomina katolicyzm ze względu na kult świętych, a „mały wóz" swoim bardziej purytańskim nastawieniem przywodzi namyśl protestantyzm.

Wszystkie te formy buddyzmu odnoszą się z szacunkiem do nauczania Buddy, ale jak to wkrótce zobaczymy, zasadniczo różnią się co do spojrzenia na sposoby dojścia do nirwany.

 

BUDDYZM THERAWADY

 

Jest to pierwotny buddyzm z całą jego surowością i czystością. Zgodnie z jego zasadami tylko mnisi i w ostateczności mniszki mogą mieć nadzieję na osiągnięcie nirwany dzięki życiu w wy­rzeczeniu. Dlatego właśnie w krajach, gdzie króluje therawada, jest tak wielu mnichów. Inni z dojściem do nirwany muszą poczekać do następnego wcielenia, zakładając, że ich zasługi pozwolą im na odrodzenie się w skórze mnicha.

Ta twarda doktryna therawady nie zaspokaja, prawdę mó­wiąc, dwóch wielkich tęsknot człowieka: religijności i pragnienia życia.

Jeżeli chodzi o radość życia, której Azjatom nie brakuje, to ciągle spotykamy się z próbami łagodnego połączenia ideału wyrzeczenia i bardziej przyziemnych praktyk. Co do religijności, to na przykład w Birmie zaspokaja się tę potrzebę dzięki kultowi Natów, pewnego rodzaju dobroczynnych i malowniczych opiekuńczych duchów, a czasami otaczanych boską czcią śmiertelników, którym publicznie składa się hołd. Lecz ta ludowa religia pozostaje, logicznie rzecz biorąc, w sprzeczności z czystym buddyzmem. Poza tym panowanie każdego cesarza to odmienna interpretacja buddyzmu. Doprowadziło to do przebiegającego zresztą bardzo pokojowo rozłamu, z którego zrodził się buddyzm mahajany.

 

BUDDYZM „WIELKIEGO WOZU" (MAHAJANA)

„Wielki wóz" przyniósł ze sobą ważną innowację, która polega na tym, że ktoś, kto doznał oświecenia, może nie osiągać natych­miast nirwany, lecz ze względu na swoją doskonałą wielkoduszność poświęcić się kształceniu i ratowaniu innych ludzi. Wyrzekający się w ten sposób chwilowo wyzwolenia to prawdziwi święci, którym słusznie oddaje się religijną cześć. Zbawienie staje się więc sprawą wspólną, co wyjaśnia, dlaczego nazwę „wielki wóz" przeciwstawia się nazwie „mały wóz", wyszydzającej buddyzm therawady, który może prowadzić ludzi do zbawienia tylko indywidualnie.

Chociaż wszystkie formy buddyzmu opierają się na takiej samej doktrynie, praktyka mahajany charakteryzuje się szczególnie zain­teresowaniami metafizycznymi oraz prawdziwą religijnością, z jaką odnoszą się wierni do Buddy i bodhisattwów. Bodhisattwowie są trudni do rozpoznania, przedstawia się ich zresztą w sposób niemal identyczny jak samego Buddę; dlatego właśnie spotykamy często świątynie z „tysiącem buddów", których wyraźnie podobne nie­zliczone posągi różnią się tylko nazwami.

Nic nie stoi na przeszkodzie, aby do bodhisattwów zaliczać rozmaite „bóstwa", których związki z Buddą są bardzo trudne do ustalenia. Tak jest z Amitabhą znanym w Japonii jako Amida, mitycznym bodhisattwą, który panował w taoistycznym „zachodnim raju". Według chińskiej sekty buddyjskiej „Czysta Ziemia" (Dżing tu) można zapewnić sobie wieczne życie, wierząc w tę postać. Taki pogląd pozostaje w sprzeczności z pierwotnym buddyjskim naucza­niem, które zaprzecza jakiemukolwiek życiu po śmierci.

Prawdopodobnie również pod wpływem taoizmu chiński bud­dyzm ukształtował to, co przybrało ostatecznie postać zeń; w skład zasad zeń wchodzi odrzucenie wszelkiego rozumowania i wszelkiej doktryny, ponieważ liczy się tylko uświadomienie sobie nicości rzeczy.

Przyglądamy się odległości, jaka dzieli różne przejawy buddyzmu, lecz najbardziej oryginalny spośród tych przejawów jest na pewno buddyzm tantryczny.

 

BUDDYZM TANTRYCZNY

Buddyzm tantryczny, nazywany również wadżrajaną, czyli „dia­mentowym wozem", łączy się z odmianą hinduizmu, w której oddaje się cześć żeńskiej formie bóstw, Sakti, symbolizującej kos­miczną energię".

Jest to być może jeden z powodów jego zakorzenienia się w Tybecie, gdzie panuje matriarchalny, dopuszczający nawet poliandrię system społeczny.

Tantryzm jest związany niekiedy także z buddyzmem mahajany, ponieważ podobnie jak on uznaje istnienie bodhisattwów. Jednakże jego niepowtarzalne charakterystyczne cechy uzasadniają uznawa­nie go za trzecie odgałęzienie buddyzmu.

Jest to przede wszystkim system ezoteryczny, to znaczy tajemne nauczanie, w które wprowadzają duchowi mistrzowie. Opiera się na wypełnianiu rozmaitych i skomplikowanych obrzędów, które mogą pozwolić na natychmiastowe, szybkie jak grom wadżra dojście do wyzwolenia w nirwanie.

Najbardziej znane spośród tych obrzędów jest powtarzanie do znudzenia świętych formułek zwanych mantrami; właśnie te teksty znajdują się w słynnych młynkach modlitewnych. Zastosowanie jogi oraz różnych magicznych technik to również część tantrycznych praktyk, w których symbolika kształtów i barw zajmuje ważne miejsce.

Zetknąwszy się z animistycznymi religiami Tybetu, z kultem bon-po, buddyzm przybrał osobliwą postać lamaizmu. Mowa tu o teokratycznym albo raczej klerykalnym ustroju społeczeństwa, w którym mnisi, czyli lamowie, posiadają władzę doczesną i du­chową.

Z historycznego punktu widzenia wyróżnia się dwa wielkie ruchy: „czerwone czapki", które pozwalają na małżeństwo łamów, i stanowiące reakcję przeciwko pewnemu rozluźnieniu obyczajów -„żółte czapki" (po tybetańsku Gelug-pa, „ludzie ze szkoły cnoty"). Ten ostatni ruch jest kierowany przez Dalajlamę („Lama Ocean"), wypędzonego z kraju w 1959 roku w wyniku chińskiej okupacji, podczas gdy Panczenlama („Lama Klejnot") czuwa nad losami stanowiących mniejszość „czerwonych czapek".

Duchowi przywódcy są uważani za wcielenia bodhisattwów:

Dalajlama Awalokiteśwary, a Panczenlama Amitabhy.

Po śmierci odradzają się w małym dziecku, które lamowie wykrywają dzięki jego zdolności rozpoznawania ulubionych przed­miotów zmarłego. Według tybetańskich wierzeń wejście w ciało dziecka następuje 49 dni po śmierci lamy. Jest to okres konieczny, aby świadomość zmarłego straciła wszelką możliwość kontaktu ze światem.

Wielu innych łamów reinkamuje się w ten sposób. Małe hiszpań­skie dziecko, którego rodzice nawrócili się na buddyzm, zostało tak wybrane w 1987 roku.

Lamaizm zakorzenił się niegdyś głęboko w Chinach i w Mon­golii. Dzisiaj pozostaje głównie religią Tybetańczyków, a w Bhuta­nie, gdzie uznaje się go oficjalnie, jest najbardziej nieskazitelny i najmniej zagrożony.

Najbardziej widowiskowe i oryginalne przejawy lamaizmu to obrzędy związane ze śmiercią i liczne święta, które przypominają o historycznych lub mitycznych wydarzeniach. Podczas tych hucz­nych i barwnych świąt lamowie wykonują obfitujące w symbole tańce: obracają się powoli dokoła siebie, aby przezwyciężyć zło, wymachują mieczem, aby przeciąć łańcuchy niewiedzy i noszą maski umarłych, aby przypomnieć, że życie jest tylko złudzeniem.

Lamaizm pojawił się niedawno we Francji. Jego świątynia zo­stała otwarta w 1987 roku niedaleko Autun w Burgundii.

Krótki tekst poniżej przedstawia wietnamski ruch hoa-hao i pokazuje na przykładzie, czym mogą być buddyjskie „sekty".

Hoa-hao

Ta forma buddyzmu bierze nazwę od miejscowości swojego twórcy, Wietnamczyka Huinh Phu So, urodzonego w 1919 roku syna katolickiego chłopa. W 1939 roku przeżył atak skrajnego  podniecenia, po którym polepszyło się jego słabe zdrowie. Wówczas postanowił, że będzie nauczał nowej religii.

Jej zasady to: przywiązanie do rodziców, miłość do ojczyzny, miłość bliźniego, poszanowanie buddyzmu hoa-hao. Sam twórca religii uważał się za wcielenie kilku wietnamskich historycznych bohaterów, co predestynowało go również do roli narodowego polityka.

Nieprzejednany nacjonalizm kosztował go wiele kłopotów z ko­lonialną władzą francuską, został jednak stracony dopiero przez wietnamskich komunistów w 1947 roku. Ruch jednak nie wygasł i jest nadal żywy wśród wiejskiej ludności delty Mekongu, chociaż władze polityczne go nie popierają.

Praktyka buddyzmu

Ściśle rzecz ujmując, wyznaczona przez Buddę droga do osiąg­nięcia wyzwolenia w nirwanie wymaga całkowitego oderwania od świata, na które pozwala tylko życie mnicha. Sytuacja jest tutaj bardzo podobna do hinduizmu, z którego wywodzi się buddyzm i według którego jedynie doskonale postępujący bramin może wyzwolić się z nieskończonego cyklu kolejnych wcieleń. Różnica polega na tym, że buddyzm odrzuca system kastowy i że każdy może zostać mnichem. Buddyzm jest więc „klerykalnym elitaryzmem", w którym tylko mnisi żyją w pełni swoją „religią".

Buddyzm, który odznacza się znajomością ludzkiej natury, nie posunął się nigdy do optymistycznego przypuszczenia, że wszyscy wierni mogliby jednocześnie zapragnąć zostać mnichami. Taka ewentualność stworzyłaby problem przetrwania społeczeństwa, co zresztą zgodnie z buddyjską logiką nie ma znaczenia.

Wobec tego praktykowanie buddyzmu ogranicza się do skrom­nych rozmiarów, dopóki wierny nie zdecyduje się zostać mnichem. Dla przytłaczającej większości buddystów, którzy nie wstępują do klasztoru, praktyka religijna polega na jak najlepszym poszanowa­niu moralności, uczestniczeniu w świętach i wspomaganiu mnichów poprzez ofiary. Podporządkowane takim zasadom życie daje na­dzieję na zostanie mnichem w następnym wcieleniu i w końcu na osiągnięcie wyzwolenia.

Opis praktyki buddyzmu sprowadza się więc do opisu życia mnichów. Tutaj pokażemy przykład klasztornego życia w japoń­skim zeń, który wiąże się w zasadzie z „wielkim wozem". Gdybyś­my chcieli doszukiwać się podobieństwa z zakonnym życiem chrześcijańskich klasztorów, to w grę wchodziłaby tylko pewna formalna zbieżność (szacunek dla przełożonego, pokora, surowość...), ponie­waż buddyjscy mnisi nie zwracają się do żadnego Boga i nie troszczą się również o to, aby poprzez swoje modlitwy dopomóc bliźniemu.

PRAKTYKA ZEŃ

Waśnie w klasztorach buddyzm zeń przybiera najczystszą formę. W Japonii istnieje takich klasztorów prawie sześćdziesiąt. Znajdują się na ogół w spokojnej górskiej okolicy albo w otoczeniu zielem.

Związane są z dwiema różnymi szkołami. Ważniejsza i bardziej dynamiczna jest szkoła rinzai, natomiast szkoła soto jest bardziej statyczna. W obydwu celem zeń jest dojście do oświecenia, jakiego doświadczył sam Budda. Osiąga się je właśnie poprzez zeń, co tłumaczy się jako „medytacja", a jest to przekład dosyć nietrafny, ponieważ nie chodzi o myślenie, ale o opróżnianie umysłu.

Wbrew temu, co można by sądzić, sen nie jest najlepszym sposobem, aby dojść do takiego stanu, toteż dzwon lub drewniana kołatka budzi mnichów bardzo wcześnie, między trzecią a czwartą rano.

Podstawowe ćwiczenie duchowe to medytacja na siedząco, po japońsku zwana za-zen. Dzień rozpoczyna się więc od takiego siedzenia, które trwa tyle, ile spala się pałeczka kadzidła, to znaczy 30 do 40 minut.

Mnisi siadają na poduszkach, z nogami podwiniętymi w pozycji lotosu i wyprostowanymi plecami. Odmawianie półgłosem modlitw (sutr) przeplatają milczeniem. W szkole rinzai mnisi odwracają się do siebie, lecz spuszczają oczy w dół, w szkole soto zaś odwracają się do ściany. To właśnie stanowi najbardziej widoczną różnicę pomiędzy tymi dwoma obrządkami.

Podczas medytacji jeden z mnichów powoli spaceruje, trzymając przed sobą pionowo kij. Ci, którzy potrzebują zachęty, proszą od czasu do czasu o uderzenie, następuje ono po wzajemnych ukło­nach. Ci, którzy mają skłonność do zasypiania, są również uderzani kijem.

Po pierwszym zaszen, między wpół do piątej a piątą, w ogromnej ciszy spożywa się śniadanie. Przed każdym mnichem są ustawione trzy czarne czarki z powleczonego laką drewna: jedna na „śliwkową herbatę", pewnego rodzaju wywar uważany za przysmak, a druga na tak przezroczysty kleik z ryżu, że można zobaczyć, jak odbija się w nim sufit. Trzecia, największa czarka zawiera letnią wodę, która służy do mycia dwóch poprzednich czarek, lecz mnisi mają obowią­zek pokornie wypić połowę pozostałej po opłukaniu wody.

Przed południem mnisi poświęcają się czytaniu świętych ksiąg oraz zajęciom gospodarskim. Przez dwanaście dni w miesiącu ci, którzy uzyskali osobiste pozwolenie mistrza, wychodzą grupami, aby wyże­brać żywność dla wspólnoty. Wkładają na głowę szerokie słomkowe kapelusze i noszą na brzuchu płócienne worki, w których gromadzą dary, na ogół ryż lub pieniądze. Nie muszą usilnie prosić, a potem odwdzięczać się ofiarodawcom, ponieważ dla tych ostatnich nagrodą jest to, że zbierają zasługi, troszcząc się o potrzeby mnichów.

Również dwanaście razy w miesiącu przełożony klasztoru wy­głasza kazanie dla swoich podopiecznych.

Klasztorne życie nie przebiega według tygodniowego rytmu. Sześć dni w miesiącu - 4, 9, 14, 19, 24 i 29 - pełni funkcję niedzieli. W tych dniach mnisi kąpią się i golą całkowicie głowę. Czternasty i ostatni dzień miesiąca przeznacza się na wypoczynek, można wylegiwać się do południa, a potem przystępuje się do robienia porządków w klasztorze.

Codziennie o jedenastej spożywa się obiad. Składa się on w 30% z ryżu, a w 70% z pszenicy oraz z zupy fasolowej i jarzyn w słonej zalewie (po japońsku tsukemono).

Popołudnie aż do piątej lub szóstej jest poświęcone na pracę fizy­czną. Ścisła reguła wymaga, aby zamiast kolacji ocieplać sobie brzuch nagrzaną na ogniu cegłą (jaku-seki, uzdrawiającym kamieniem). Surowość japońskiego klimatu kazała zastąpić tę praktykę lekkim posiłkiem, po którym można przebywać na zewnątrz do szóstej.

Od szóstej do dziewiątej ma miejsce drugi zazen, uzupełniony podobnie jak rano pozdrowieniem mistrza.

Po tej medytacji mnisi trzykrotnie kłaniają się przed posągiem Mandżusri18, bodhisattwy, który jest nauczycielem wszystkich buddów, a następnie idą spać.

Dodajmy, że przy różnych okazjach i w zależności od klasztoru sprawowane są także inne obrzędy mające na celu ukazanie jedno­ści ciała i umysłu. Należy do nich na przykład strzelanie z łuku, które jest ćwiczeniem jogi, a nie sportem. Żadne gesty nie ulegają zmianie, a wszystkich trzeba się długo uczyć i nie tyle chodzi o trafienie do celu, ile o całkowite zachowanie ceremoniału. Tak samo przyniesiona wraz z zeń z Chin ceremonia picia herbaty daje również sposobność do wewnętrznego skupienia, które powinno prowadzić do doskonałości. To pobieżne omówienie różnych form, które przyjmuje buddyzm oraz sposobów jego praktykowania przez wiernych pokazuje, jak bardzo jest on zdolny przystosowywać się do rozmaitych kulturo­wych kontekstów i rodzajów religijności.

ZAKOŃCZENIE

Ponieważ buddyzm jest w mniejszym stopniu religią niż filozofią, może dostosować się do tak odmiennych środowisk religijnych jak przesycony zabobonnością oraz magią klimat Tybetu albo całkiem przeciwstawny klimat współczesnej Japonii. Wkrótce w związku z nowymi japońskimi religiami zobaczymy, jak buddyzm przejawia się w tym kontekście.

Jeżeli jednak buddyzmowi udaje się dosyć dobrze zaspokoić duchowe potrzeby swoich wyznawców, to nie był on nigdy w stanie dostarczyć zadowalających intelektualnie odpowiedzi, związanych z ludzką naturą albo przyczynami naszego istnienia na ziemi. Buddyzm pozostaje filozofią, to znaczy doktryną, która zaleca pewną moralność, lecz nie pozbawia go to dogmatów, skoro wiara w kolejne reinkarnacje nie opiera się na racjonalnych prze­słankach.

 




BIBLIOGRAFIA

MICHEL MALHERBE   Religie ludzkości

Ateneum kapłańskie 79/1987, z.3, s.398-399: S.Witek Buddyzm, a chrześcijaństwo

H.v.Glasenapp Religie niechrześcijańskie , s.196

J.B. Vietempoux  Religie świata

M.Mejor    Buddyzm

A.T.Khour Buddyzm, w :5 wielkich religii świata, pod red. E. Brunner Traut 1986,s 45/46